Na Białoruś bez wizy – krok po kroku

Obiecałam Wam szybką instrukcję, jak dostać się do naszych wschodnich sąsiadów bez wizy. Oto i ona 🙂

 

Ruch bezwizowy na Białoruś jest możliwy od stycznia 2018, co wielu podróżników zdążyło już wykorzystać. Ja też 😉 Chociaż dowiedziałam się o tej możliwości przypadkiem, planując wyprawę na trójstyk nad Bugiem. Generalnie sprawa jest całkiem prosta: za możliwość przekroczenia granicy z Białorusią trzeba po prostu zapłacić, choć jest to znacznie niższy koszt niż w przypadku ubiegania się o normalną wizę turystyczną. Ale i zakres możliwości potencjalnego turysty jest ciut ograniczony – płacimy za możliwość zwiedzania tylko jednego obwodu (brzeskiego lub grodzieńskiego lub Mińska, o ile w obie strony lecimy samolotem). Dokumenty uprawniają do przebywania na terenie Białorusi przez 10 dni, ale jeśli planujemy pobyt dłuższy niż pięć dni, musimy poinformować o tym policję.

Czas na biurokrację. Znajdujemy w internecie biuro podróży oferujące pobyt w tym kraju bez wizy. Następnie wykupujemy usługi: bilety wstępu do muzeów czy talon na przejazd taksówką (musimy dobić do magicznej kwoty 50 zł). Kolejny krok to wykupienie ubezpieczenia zdrowotnego. W formularzu musimy też podać miejsce naszego zakwaterowania na Białorusi. W tym przypadku sprawa jest nieco ryzykowna, bo tak naprawdę zebranie wszystkich dokumentów wcale nie gwarantuje nam, że uda się przejść przez granicę, z kolei rezerwacja noclegu wiąże się z kosztami, które nam się w takiej sytuacji nie zwrócą. Ja wybrnęłam z tego w prosty sposób: zagadałam do kilku białoruskich Couchsurferów tłumacząc im, jak wygląda sytuacja i dosłownie po kilku minutach miałam już trzy adresy, które mogłam wklepać do formularza 🙂 Kolejny krok to wypełnienie deklaracji celnej online, jeśli jedziemy samochodem. Bardzo przydatna rzecz, która znacząco skraca okres oczekiwania na granicy (choć niestety i tak postoimy tam dłuuugo). Co jeszcze? Pieniądze. Każdy pasażer powinien mieć ze sobą 90 zł na każdy deklarowany dzień pobytu u wschodnich sąsiadów. Koniecznie wyróbmy też zieloną kartę. No i ostatnia rzecz: ważny paszport.

Kiedy cała papierologia już za nami, możemy wyruszyć do wybranego przez nas przejścia granicznego (trzeba się posiłkować listą, tylko niektóre z nich są dla nas dostępne). Potem odstoimy swoje, zostaniemy skontrolowani przez pograniczników (kilka razy), pewnie będą też na nas podejrzliwie patrzeć, zadawać dużo pytań, może nawet zdarzy się, że każą nam zjechać na bok i zaczną bebeszyć bagaże i samochód w poszukiwaniu broni czy innych chodliwych towarów (nam się to zdarzyło).

I w końcu, miejmy nadzieję, stwierdzą: „miłego pobytu”. Przy powrocie kontrole i nieufność czeka nas z kolei ze strony polskich pograniczników. No bo czemu tak krótko? Czemu wracacie innym przejściem? I czemu nie zatankowaliście do pełna, skoro paliwo jest tam takie tanie? Ale to już osobna historia 🙂

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *