Dalekie podróże w sytuacjach beznadziejnych

Pisałam wam już, jak rozprawiam się z najczęstszymi wymówkami podróżników, którym się nie chce. Podałam kilka sprawdzonych sposobów na to, żeby fizycznie wyrwać się z domu, kiedy nie bardzo jest czas i fundusze. Na sytuacje jeszcze mniej sprzyjające podsunęłam wam moje najnowsze odkrycie, czyli wieczór himalajski. Wystarczy wybrać jakiś kraj, kontynent, kulturę (może Indianie? Dzieci bardzo ich lubią, a chyba ciekawie byłoby dowiedzieć się, jak smakowały potrawy, które spożywali przy ognisku?), pogrzebać w sieci i stworzyć odpowiednią aurę. Potrzebne są opowieści tematyczne, może jakaś straszna legenda, lokalny smak, film dokumentalny. I ciekawy, inspirujący i dokształcający wieczór dla dziecka i rodzica gwarantowany.

Jest jeszcze jeden sposób na podróżowanie z poziomu własnego łóżka czy fotela. Bardzo, bardzo przeze mnie lubiany. Czasem udaje mi się w to wkręcić też Miłosza. Chodzi o książki o tematyce podróżniczej. Te papierowe, ale też audiobooki. Dzięki nim w grudniu zdobywałam z Kukuczką jego 14 ośmiotysięczników, żeby razem z nim odpaść od południowej ściany Lhotse, na przełomie stycznia i lutego wędrowałam przez jamalską tundrę z hodującymi renifery Nieńcami, a tegoroczne walentynki spędziłam w towarzystwie Anny Dziewit-Meller i Marcina Mellera w Gruzji. Przede mną jeszcze tyle innych niesamowitych miejsc do przeczytania lub przesłuchania! Spójrzcie sami. Wszystkie książki ze zdjęcia czekają na swoją kolej. Polecam Wam tę metodę gorąco. Audiobooki odtwarzam gotując obiad, prasując ubrania albo myjąc podłogi. Miłosz często słucha razem ze mną. Podobnie z książkami papierowymi. Zdarza mu się podejść do mnie i spytać, o czym czytam. Wtedy mogę mu coś opowiedzieć, a on słucha z żywym zainteresowaniem. Ciekawa jestem, czy Wasze dzieci zareagowałyby podobnie czy po prostu mnie trafił się mały globtroter. Dajcie znać 🙂

2 comments on “Dalekie podróże w sytuacjach beznadziejnych

  1. Widzę, że lubisz czytać- to tak jak ja 🙂 Nie wiem czy by Cię zainteresował temat(obozy zagłady) ale poleciłbym książkę Zofii Posmysz „Wakacje nad Adriatykiem”. Odważna, mocna książka oparta na wydarzeniach z jej życia.

    1. Słyszałam o „Wakacjach”. Waham się. Pochłaniałam literaturę obozową w dużych dawkach, ale jakiś czas temu. Tak samo jak biografie nazistów. Teraz staram się omijać tematy, które mogą mnie za bardzo wgnieść w fotel. Za dużo we mnie empatii i później to odchorowuję… Co nie zmienia faktu, że w kolejce czekają już „Beksińscy” 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *