Widoki, które chciałabym wziąć na wynos

Robię kiepskie zdjęcia. Dawniej używałam przynajmniej prawdziwego aparatu, ale niestety – zepsuł się. Teraz mam tylko telefon nie pierwszej nowości. Bo ten lepszy, a jakże, zepsuł się. Efekt, jaki jest, każdy widzi na zdjęciach na blogu, a ostatnio też na Instagramie. Dlatego przestałam uwieczniać widoki i dokumentuję tylko fakt, że naprawdę gdzieś byliśmy. Dzięki temu mam więcej czasu na cieszenie się tym, co widzę na żywo, zamiast ganiania z aparatem za najlepszym ujęciem palmy czy innego renifera, ale później nie mogę upublicznić tego, co naprawdę mnie zachwyciło.

A takich magicznych widoków i momentów kilka udało mi się już zobaczyć. Na szczęście część z nich pochodzi jeszcze z czasów, kiedy miałam lepszy sprzęt, więc mogę Wam je pokazać. Inne da się znaleźć w internecie.

Widok, który sprawił, że siedziałam przez godzinę w jednym miejscu, co nigdy mi się nie zdarza:

To duńska Åbenrå. Tak, ta płaska jak stół Dania, która nie pociąga nikogo, kto jeszcze tam nie był. Jak można się nie zakochać w takim obrazku?

I znów Dania, tym razem okolice ruin zamku Kalø, 20 km od Århus. Dookoła morze, a niemal na wyciągnięcie ręki dzikie gęsi, obojętne na mnie i mój aparat.

Wietrznia – jeden ze znajdujących się w obrębie miasta kieleckich rezerwatów przyrody. Najmniej imponujący, ale mam do niego sentyment, bo spacerowałam tu godzinami jako nastolatka.

Zachód słońca nad ulicą Lwowską w Nowym Sączu.

Stara Lubovna na Słowacji, widok na zamek ze skansenu. Bez filtrów, bez zabaw z ustawieniami aparatu. To naprawdę wyglądało właśnie tak pięknie!

I widok z wieży zamku.

Krakowski Zakrzówek.

Puszcza Białowieska (zdjęcie zrobione przez koleżankę, która miała lepszy aparat 😉 ).

Bieszczady.

Piwniczna-Zdrój.

Są też widoki, których nie udało mi się uwiecznić w sposób zadowalający, więc nawet nie pokazuję. Zachód słońca nad „małpią wyspą” w Gródku nad Dunajcem, serpentyny w Tęgoborzu i drugie, nowo przeze mnie odkryte – w Istebnej.

A jaki widok Wy zabralibyście ze sobą na wynos? Na co moglibyście patrzeć w nieskończoność?

2 comments on “Widoki, które chciałabym wziąć na wynos

  1. Witam
    Nie narzekaj na zdjęcia 🙂 Są idealne( przynajmniej dla mnie ) .Jakbym miał się doczepić to tylko do tego co niby lepszym aparatem koleżanki było robione 😉 Nie aparat robi zdjęcia. Można mieć najlepszy sprzęt a zdjęcia będą za przeproszeniem gówniane. Dania, Wietrzna i Stara Lubovna plus Zakrzówek idealne ujęcia 🙂 O Biesach nie wspominam 🙂 Oj za małolata się kąpało na Zakrzówku i najlepsze wagary tam były 😀 Starzeje się hehe.

    1. Pewnie nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale ten komentarz trafił w czuły punkt. Zawsze wierzyłam, że „decydujący moment” Bressona jest w robieniu zdjęć najważniejszy. Nigdy nie zgłębiałam techniki, nie fotografowałam wszystkiego wokół, tylko szukałam czegoś, co będzie na jakimś poziomie idealne. Dziękuję, bardzo Ci dziękuję za te słowa! Dla mnie Zakrzówek to czasy studiów. Na pierwszym roku mieszałam na Ruczaju, więc łaziłam tam z psem kiedy tylko mogłam 🙂

Skomentuj Agnieszka Mazur Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *